Urządzanie mieszkania. Czy możemy zainspirować się sobą?
„Zainspirować się sobą? A co by to miało znaczyć?” – możemy tak zareagować, jeśli nigdy wcześniej nie przyszło nam do głowy, że prócz doświadczonych projektantów i architektów wnętrz, sąsiadek o świetnym guście, mnóstwa internetowych porad – jesteśmy jeszcze my. I tak się składa, że przy urządzaniu wnętrza, w którym będziemy mieszkać, nasze zdanie jest najważniejsze. Nasz własny gust – choćby i dla innych był on kwestią sporną.
Zaufaj sobie i…
– Trzeba estetycznie zaufać sobie, nawet, jeśli podejrzewamy, że „nie mamy gustu” – mówi June Michalczasso, projektantka wnętrz, projektantka ubrań i tkanin. – Jeśli coś nam się podoba, idźmy w tym kierunku. Najprawdopodobniej to właśnie przy tym będziemy prawdziwie odpoczywać.
Jeśli chcesz być księżniczką we śnie, to znaczy, że możesz nią być!
Warto kierować się własnymi upodobaniami. Czy jednak zawsze je znamy? Jeśli nie jesteśmy pewne, co nam się podoba, zastanówmy się, jak spędzamy czas w domu. Których przedmiotów używamy najczęściej. W których miejscach mieszkania przebywamy najchętniej, i dlaczego. Choćby zachwyciło nas minimalistyczne mieszkanie kuzynki, nie warto urządzać się w takim stylu, jeśli uwielbiamy zaszyć się pod kocem, obłożone poduszkami. Jeżeli sprzątanie jest naszą piętą achillesową, nie gromadźmy bibelotów – choćby najcenniejszych i najbardziej stylowych.
Żeby przekonać się, jakie mamy upodobania estetyczne, zajrzyjmy też koniecznie do szafy. Własnej.
Rękawica kuchenna: czy to jeszcze styl, w jakim się nosimy po domu, czy już wystrój wnętrza?
…i zerknij do szafy
– Projektowanie wnętrz i projektowanie ubrań zawsze były ze sobą powiązane – tłumaczy June. – Obie te dziedziny są bardzo bliskie codziennemu życiu. Obie podlegają zmiennym trendom i modom, za którymi często ciężko nadążyć. Korzystają z podobnych budulców; materiały, kształty przestrzenne, kolory i struktury – wszystkie te określenia mogą odnosić się zarówno do wnętrz, jak i ubrań.
Połączenie między tym, co nosimy, i tym, jak mieszkamy, widział na pewno projektant wnętrz i strojów Paul Poiret, działający głównie w latach 20. XX wieku. Wcielał w życie niebanalne pomysły, często inspirowane orientem. Był zdecydowanym przeciwnikiem gorsetów, a ubrania przez niego projektowane można by równie dobrze wziąć za ozdobne zasłony, narzuty – jak na rysunku jego autorstwa „C’est moi”, czyli „To ja”.
Jaki z tego wniosek? I ty możesz być jak Poiret! – Rozejrzyj się po mieszkaniu, a potem zerknij do szafy – przekonuje June. – W urządzaniu wnętrz, jak w przypadku każdego rodzaju sztuki, można inspirować się wszystkim. Ubrania, które nosimy, bardzo wiele mówią nam o naszych upodobaniach: nie tylko o tym, jakie kolory czy wzory lubimy. Wyciągnijmy ubrania z szafy, rozłóżmy je na sofie i przyjrzyjmy się im. Co o nas mówią? Cenimy wygodę, czy raczej elegancję? Schludność czy poczucie swobody? Nasza garderoba odpowie nam na wiele pytań. Na przykład, czy ta piękna biała kanapa będzie strzałem w dziesiątkę, czy pomysłem świetnym, ale dla kogoś zupełnie innego, niż my.